Od zawsze kręciłem się bardziej na siłowni, jednak trzeba przyznać, że sporty wytrzymałościowe są równie popularne.

Bieganie, rower, pływanie, triathlon to najczęściej wybierane formy przez amatorów.
I wiecie, z wytrzymałościowcami amatorami zawsze jest jakiś problem. Tzn nie z nimi, ale z ich treningiem i żywieniem.
Jakoś jednak przyjęło się na siłowniach, że realizuje się plan treningowy, a kiedy ktoś zaczyna biegać to po prostu wychodzi i biega. No i dumnie informuje na endomondo czy stravie, że trenuje bieganie, chociaż jest to tylko bieganie – bez treningu.
Z drugiej strony jak już ktoś się porządnie zajmie za trening to jest problem z odżywianiem. Należy zdać sobie sprawę z tego, że sporty wytrzymałościowe wymagają sporych nakładów energii i robienie 300-400 km tygodniowo na rowerze, jedząc przy tym jak 13 letnia dziewczynka (a w weekendy jak Michael Phelps), niekoniecznie będzie dobrym pomysłem.
Z trzeciej strony obserwuję wysyp wytrzymałościowców z nadwagą. I tu pojawia się przysłowiowe „zjeść ciastko i mieć ciastko”.
Redukcja tkanki tłuszczowej z poziomu nadwagi lub otyłości (czyt. kontrolowane przebywanie w stanie niedoboru energii) nie może być procesem, w czasie którego mamy robić progres i wynik w sporcie. Nie ma na to energii. Jedyny progres na jaki możemy liczyć w takiej sytuacji może wynikać po prostu z utraty zbędnych kilogramów i początkowej poprawy wydolności, związanej z rozpoczęciem treningów i adaptacji.
Wiele osób chce na raz robić progres w dyscyplinie i pozbyć się np 15 kg tłuszczu. Z mojej perspektywy rozsądniej byłoby najpierw skupić się na redukcji, przy której warto dodać treningi na siłowni.
Co?! Na siłowni? Chcesz mnie spowolnić i dodać mi masy mięśniowej?
Cóż – nie mogę się doczekać kiedy ludzie zrozumieją, że w deficycie kalorycznym nie przeciwdziałamy prawom fizyki i nie możemy przybierać na masie.

Podsumowując. Wytrzymałościowcu – dobrze mieć plan treningowy. Jak już go masz to odpowiednie żywienie ułatwi Ci jego realizacje. A jak masz sporo balastu do zrzucenia to ustal to jako priorytet, a rekordowy wynik w maratonie odłóż na kolejny rok.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.