Czym się przejadamy?

Mamy naprawdę twarde dowody na to aby przyjąć, że główną przyczyną nadwagi i otyłości jest konsumpcja większej ilości energii niż zużywamy w ciągu dnia.

Jednak warto by było dojść również do tego dlaczego ludzie się przejadają? Czemu nie potrafimy jeść tyle ile rzeczywiście potrzebujemy nie przejmując się liczeniem kalorii?


W zeszłym miesiącu opublikowano ciekawe badanie, które sprawdzało różnicę między konsumpcją ad libitum (dowolnej ilości, do nasycenia) wysoko przetworzonego jedzenia oraz jedzenia nieprzetworzonego.
Plusem badań było to, że badani byli zdrowi i hospitalizowani – dostawali do jedzenia ściśle określone rzeczy co pozwalało rzeczywiście zmierzyć ich podaż kaloryczną.
Drugim plusem było to, że zarówno w grupie z przetworzonym jedzeniem jak i nieprzetworzonym badani mieli do wyboru jedzenie wszystkiego co chcą spośród danych im rzeczy, które łącznie miały około 5500 kcal w bardzo zbliżonych do siebie proporcjach makroskładników. Tzn nie było sytuacji, że w grupie z nieprzetworzonym jedzeniem było dużo więcej białka albo w grupie z przetworzonym było dużo więcej tłuszczu.
Spożycie kalorii w grupie z wysoko przetworzonym jedzeniem było średnio 500 kcal wyższe. 
Oczywiście wzrost masy ciała i tkanki tłuszczowej w badaniu jest silnie skorelowany z podażą kaloryczną co znów potwierdza to co wiemy i powtarzamy od zawsze, czyli kłaniają się nam tu powszechnie znane prawa termodynamiki. Jesz więcej niż potrzebujesz, więc energia się kumuluje.


No dobrze, ale skoro obie grupy miały do wyboru tyle samo energii i bardzo zbliżony rozkład makroskładników to dlaczego jemy więcej kiedy konsumujemy produkty wysokoprzetworzone?

Autorzy badania zauważyli, że konsumpcja kalorii w grupie wysokoprzetworzonego jedzenia była większa z powodu węglowodanów i tłuszczy… ale nie z białek!

Wysuwa się tutaj bardzo ciekawa hipoteza, która głosi, że nasz organizm potrzebuje określoną ilość białka, do której dąży, jednak produkty wysokoprzetworzone o dużych walorach smakowych są zazwyczaj bardziej ubogie w białko (przypominam, że w badaniu obie grupy miały do dyspozycji podobną ilość białka, ale po prostu w jednej grupie po to białko nie sięgano) przez co istnieje konieczność zjedzenia większej ilości pokarmu – czyli przejedzenia większej ilości węglowodanów i tłuszczy aby dobić to białko.
Należy przy tym wszystkim pamiętać, że jest to tylko ciekawa hipoteza i daleko jej do teorii. 
Mamy wiele rekomendacji dziennego spożycia białka.
Coraz częściej podaje się wartości pomiędzy 1,4 a nawet 2,2g na kilogram masy ciała. 
Z moich własnych doświadczeń mogę jedynie dodać, że kiedy rozpoczynam współpracę dietetyczno-treningową zauważam ogromny problem z osiągnięciem w diecie ilości białka w okolicach 1,6-1,8g na kilogram masy ciała, które zazwyczaj rekomenduję.
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.