Pora zasypiania a faza REM

Nie będzie to post o rozciąganiu bo to dla mnie nudny temat, a nie miałem innego zdjęcia pod ręką.

Ale co z tym niewyspaniem?

O czym ostatnio śniliście?

Przyjmuje się, że sny występują najczęściej w fazie snu REM, czyli tej gdzie nasze ciało jest totalnie sparaliżowane lub jak kto woli – rozluźnione, a nasze gałki oczne ruszają się we wszystkie strony niczym ręce na imprezie techno (REM z ang. rapid eye movement).

Nie jest do końca jasne znaczenie fazy REM i snów podczas spania. Są głosy, że służy to zapamiętywaniu i utrwalaniu się wspomnień. Są też głosy, że obecność fazy REM wpływa na nasze zdolności umysłowe w czasie dnia. Jakkolwiek by nie było to w procesie ewolucji wytworzyliśmy sobie taką, a nie inną umiejętność, która najprawdopodobniej jest nam potrzebna.

Faza REM następuje zazwyczaj po fazie głębokiego snu gdzie najbardziej się regenerujemy, ale jak wpiszecie sobie w google coś w stylu “sleep phases” i zobaczycie na grafiki z wykresami jakie fazy snu pojawiają się u zdrowych osób w czasie całego snu to zobaczycie, że bardzo często REM pojawia się mniej w pierwszych 4 godzinach snu (1-2 razy) i więcej w kolejnych 4 godzinach (3-4 razy). To dlatego, jak część z Was zauważa, najwięcej snów mamy na 1-2 godziny przed pobudką. Niektórzy nawet spóźniają się do pracy bo wciąż klikają na drzemkę w celu przedłużenia marzenia sennego.

Co to dla Ciebie oznacza?

Tyle, że jeśli musisz wstać o 6:00 rano to jeśli zasypiasz o 1:00 w nocy to zwyczajnie pozbawiasz się fazy REM we śnie.

Czy drzemka w ciągu dnia może to naprawić? Raczej nie bo przecież nie robisz drzemki 3-4 godziny, a w 30 minut trudno liczyć na REM.

A potem mnóstwo ludzi ma problemy z koncentracją w pracy, przewlekłym zmęczeniem, zaburzeniami glikemii czy innymi problemami zdrowotnymi. A jak mamy zaległości w pracy to pracujemy do późna. I tak koło się zapętla.