Siłownia to nie jedyna droga

Trening siłowy nie bez powodu kojarzy się z umięśnioną sylwetką. W końcu jest najlepszym sposobem aby te mięśnie uzyskać.

W fitnessie postrzeganym jako ogół aktywności fizycznej mającej na celu poprawę zdrowia, kondycji oraz sylwetki obserwujemy różne trendy. Kiedyś na topie była kulturystyka i aerobik. Dziś zdaje się lekko przemijać moda na crossfit i króluje trójbój siłowy, a sale na siłowniach wciąż są pełne na zajęciach z zumby czy pilatesu. Chociaż ja tam nie wiem bo ostatnio tylko się wspinam.
Wraz z tymi trendami widzę, że utarło się przekonanie jakoby trening siłowy ukierunkowany na hipertrofię był jedyną słuszną drogą do uzyskania estetycznej sylwetki. Przeglądając różne fora czasami zastanawiam się czy zafiksowanie ludzi na punkcie własnych mięśni i jak najniższego poziomu tkanki tłuszczej jest jeszcze chęcią dbania o zdrowie, czy już może chorobą?
Zastanawia mnie też dlaczego bycie szczupłym i wysportowanym już nie wystarczy, a ludzie wciąż szukają więcej. Idealna objętość treningowa na masę. Szukanie suplementów, które pomogą. Sięganie po środki dopingujące.
A potem włączasz instagram i widzisz kolejną fotkę ponadprzeciętnej sylwetki z opisem typu:
“jeszcze nie ma formy”
“trochę się przytyło”
“trzeba popracować nad plecami”, czy jeszcze inne brednie.

Zastanawia mnie skąd w nas tyle krytycznych myśli wobec nas samych?

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.