The game changers – opinia

Jeśli w ciągu ostatnich dwóch tygodni śledziliście jakiekolwiek grupy i fora związane z dietetyką i treningiem to na pewno chociaż raz pomyśleliście sobie “no ile można?!” kiedy pojawił się kolejny post na temat Netflixowego dokumentu “The Game Changers”.

Jak zajrzycie na kilka postów wstecz to i u mnie zobaczycie zdanie na temat tego filmu, lecz w nieco innym wydaniu niż większość opinii i recenzji dokumentu. Po obejrzeniu zwiastuna, zanim film trafił na netflixa, zdążyłem przestrzec przed propagandowym charakterem filmu. Potem już tylko widziałem falę krytyki wobec naciągnięć, przekłamań oraz nierzetelności źródeł informacji o filmie.
Zatem pomimo słuszności głównego przekazu, jakim jest to, że nie musisz żreć wyłącznie białka mięsnego pochodzenia aby być silnym, wytrzymałym i zdrowym, “The Game Changers” jest raczej słabym źródłem informacji.
Ale o tym już pewnie wiecie.
Ja natomiast mam jeszcze inną refleksję.
Każdy z nas się na czymś zna (mam nadzieję). Mamy swoją małą specjalność, w której nie jesteśmy laikami, potrafimy wziąć udział w dyskusji, posłużyć się argumentem i oczywiście wyczuć fałszywe lub naciągane informacje na ten temat.
Ale nie znamy się na wszystkim.
Boję się pomyśleć o tym ile w życiu oglądałem filmów dokumentalnych lub przeczytałem artykułów na jakiś temat, zupełnie niezwiązany z żywieniem lub treningiem, a informacje tam zawarte okazały się wyssane z palca.
A ja nawet o tym nie wiem.
Na myśl przychodzi mi tekst piosenki mojego ukochanego zespołu, wykonującego ekstremalną muzykę rozrywkową, którego miła nazwa to Death: Your mind is not your own, What sounds more mentally, stimulating is how you make your choice.

Tak właśnie jesteśmy tworzeni. Przez ogrom informacji dookoła. Uważajmy na siebie i na to co wkładamy do naszych mózgów.

Bądź sceptyczny/a.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.