Jak może działać rekompozycja składu ciała?

Spalaj tłuszcz i buduj mięśnie na raz.

Rekompozycja składu ciała – mit czy prawda?

Parę dni temu na jednym forum znów ujrzałem pytanie o rekompozycję, czyli o legendarną przemianę tłuszczu w mięśnie. Sytuację, do której dostęp mają tylko wybrani adepci sportów siłowych, prawdopodobnie dzięki zaklęciu, które potajemnie rzucił na nich Gandalf.
Chciałbym rozwinąć ten temat o swoje obserwacje, które oczywiście nie są wiarygodnym źródłem naukowym, niemniej myślę, że są warte uwagi czy dyskusji.

Z fizycznego punktu widzenia niemożliwa jest sytuacja, w której pozbywamy się tłuszczu i budujemy tkankę mięśniową w tym samym czasie.

Wynika to z bardzo prostego faktu jakim jest potrzeba niedoboru energii w celu pozbywania się tkanki tłuszczowej oraz nadwyżki energii w celu budowania tkanki mięśniowej.
Czy możesz na raz jeść więcej niż spalasz i jeść mniej niż spalasz? Nie sądzę.
Jednak wiele osób raportuje zaistnienie takiej sytuacji. Są nawet prace badawcze pokazujące, że rekompozycja rzeczywiście może mieć miejsce u osób, które zaczynają swoją przygodę z treningiem siłowym. Ujmując to w wielkim skrócie, prawdopodobnie dzieje się tak w wyniku adaptacji tkanki mięśniowej i układu nerwowego do nowego rodzaju wysiłku. Jednak efekt ten trwa dość krótko i nie stanowi znaczących przyrostów. Należy również zwrócić uwagę na to, że kiedy rozpoczynamy regularnie trenować siłowo, nasza tkanka mięśniowa absorbuje więcej glikogenu mięśniowego, a wraz z nim wody, co może dawać znaczący efekt wizualny.
O ile mi wiadomo to jeszcze w sytuacjach kiedy Voldemort rzuca zaklęcie ponadprzeciętnych wartości testosteronu rekompozycja staje się całkiem możliwa, ale tu się nie wypowiem bo trzymam tylko z Harrym.
Z mojej perspektywy w długotrwałym procesie dbania o jadłospis oraz dobrych treningów rekompozycja jest możliwa i to nawet bez przekraczania prędkości światła i naginania zasad ogólnej teorii względności.
I tu zaczynają się moje spekulacje.
Nasze zapotrzebowanie kaloryczne jest zmienne, ale oscyluje wokół pewnych wartości.
To znaczy, że jeśli mój średni wydatek energetyczny to 3200 kcal to najprawdopodobniej jednego dnia zużywam 2900 kcal, innego 3500, kolejnego 2800, a w jeszcze inny ruchliwy dzień spalę nawet 4000 kcal.
Jedząc codziennie 3200 sprawiam, że jednego dnia mogę być w lekkim deficycie, a innego dnia w lekkiej nadwyżce.
Jeśli dodamy do tego odpowiedni trening z dobrą objętością oraz dostateczną podaż białka, gwarantującą optymalizację syntezy białek mięśniowych to czysto hipotetycznie mamy sytuację, w której czasami pozbędziemy się tłuszczu w wyniku chwilowego niedoboru energii i czasami nadbudujemy mięśni w sytuacji energetycznej nadwyżki.

Oczywiście trudno w tym wszystkim wyznaczyć granicę, przy której moglibyśmy stwierdzić, że cykl wydatkowania i pobierania energii się zamknął i zaczyna od nowa… bo się nie zamyka, tylko trwa ciągle 24h/7. Dlatego to o czym piszę jest trochę abstrakcją.

Niemniej mogę jeszcze dodać, że z własnych obserwacji (pamiętajcie, że dowodów anegdotycznych nie możecie traktować poważnie) rekompozycja zachodzi u osób, które oprócz oscylowania wokół swojego zera kalorycznego, mają prawidłowy poziom tkanki tłuszczowej – przypuśćmy, że przy BMI w normie, ale na takim poziomie, że można się tego tłuszczu jeszcze trochę pozbyć (małe fałdki, oponki, pelikany). Być może odgrywa tu rolę np. wrażliwość anaboliczna.
Nie wiem 🤷‍♂️

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.